poniedziałek, 30 września 2013

PRZEPRASZAM !

NIE WIEM KIEDY NASTĘPNY ROZDZIAŁ, PONIEWAŻ MAM SZLABAN, A Z TELEFONU NIE MOGĘ DODAĆ NIC DŁUŻSZEGO ;C
PRZEPRASZAM I DO NASTĘPNEGO NIE WIEM KIEDY, MOŻE DZIŚ SIĘ JESZCZE UDA, ALBO DOPIERO W PRZYSZŁYM TYGODNIU.
                            LOVE, 
                                       A.

środa, 25 września 2013

Chapter nine

Susan
Wracałam razem z Louisem do domu, aż nagle zaczął dzwonić.
- Kto to ? - spytałam
- Harry, Ty z nim pogadaj ?
- Czemu ja ?!
- Bo tak masz, bo się rozłączy !
- No dobra. - odebrałam nie pewnie
- Halo ?
- Kim ty jesteś i czemu masz telefon Boo Bear ?!
- Styles ! Opanuj dupę, to ja Sus i kto do cholery to Boo Bear ?! - wrzasnęłam, a Lou zaczął się śmiać jak głupi. Ten co dzwonił, nie raczył nawet się teraz odezwać, normalnie działa mi na nerwy.
- Harold ! - krzyknęłam ponownie
- czego ?
- O, nagle mówić umiesz, ale fajne. - mówiłam z sarkazmem, a Tomilson miał coraz większą głupawkę, jeszcze chwila, a bym go trzasnęła w ten jego pusty łeb. Dobrze, że on nie zna moich myśli.
- Ha ha, bardzo zabawne, gdzie jesteście ?
- Skąd wiesz, że jestem z Lou, a nie może go zabiłam, poćwiartowałam i zakopałam w lesie ?
- Bo słyszę, jak się śmieje.
- Gratulacje, za pięć minut będziemy.
- To dobrze.
- Czemu ?
- Bo Darcy, za tobą tęskni i nie ukrywam, że ja też.
- O kurwa ! Darcy ! Pierdol się Styles ! - krzyknęłam i rozłączyłam się, Louis ciągle miał głupawkę, a ja jak to ja musiałam to przerwać.
- Tomilson ! Natychmiast do domu ! - wrzasnęłam, dziwne, że po tylu wrzaskach, mogę jeszcze normalnie mówić.

Harry
Co ta dziewczyna wyprawia to się nie mieści w głowie, raz miła, kochająca z uczuciami, a raz wredna pyskata. Nie rozumiem jej, chciałbym znać prawdę, ale chyba nie jest mi to dane. Nagle do domu wpadła zdyszana Susan i Tommo, dziewczyna od razu podbiegła do Darcy i ją przytuliła. Było widać, że jej bardzo zależy, zastanawia mnie tylko czemu nie powie jej prawdy, że ona jest jej matką, a nie córką.

- Ty Styles ! nie zamyślaj się tak, bo cię okradną ! - powiedziała Susan

- pff..-prychnąłem - a pro po, naszej rozmowy przez telefon - chciałem to powiedzieć, ale przypomniałem sobie, że tutaj jest dziecko, więc podszedłem do niej i szepnąłem na ucho - pierdolić to ja mogę się tylko z tobą złotko. - Spojrzała na mnie wkurzona i powiedziała, a raczej krzyknęła : Po moim trupie !, a po chwili się ogarnęła i spytała Darcy :

- Idziemy się ubrać słoneczko ?

- Tjaaak ! - krzyknęła uradowana dziewczynka i po chwili ich  już tu nie było.

***
HEJ ;*
Wiem dawno mnie nie było, ale masa nauki ;c 
następny postaram sie dodać szybciej.
Mam nadzieję, że się podoba.
Do nast ;*
ps. i sorry, że taki krótki <3

                 Love,
                         A. 

czwartek, 19 września 2013

Chapter eight

Susan
Rozmawiałam z Haroldem, aż on nagle mnie pocałował. Nie wiem co on sobie wyobrażał. Szczerze mówiąc było mi bardzo przyjemnie i przez chwilę odwzajemniałam pocałunek, ale po chwili ogarnęłam się, odsunęłam się od niego przywaliłam mu z liścia w twarz i wybiegłam z domu. Nie wiem gdzie biegłam, nawet najbliższej okolicy nie znałam, znajdowałam się w jakimś lasku. Dobrze, że robiło się coraz widniej, a nie coraz ciemniej, bo już by było po mnie. Siedziałam pod jakimś drzewem, w pewnej chwili usłyszałam jak coś się porusza. Przestraszyłam się, a po chwili jeszcze bardziej, bo ktoś mnie przytulał. Postanowiłam nie robić takiej akcji jak Hazzie, bo jego bym po zapachu poznała, a to nie był on. Odsunęłam się od nierozpoznanej mi osoby i spojrzałam na nią niepewnie. Tym kimś okazał się Louis Tomilson, zdziwiło mnie to, że jest to on, no ale przecież wybrzydzać nie będę.
- Co ty tu robisz ? - wyjąkałam trząść się z zimna. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem tylko w TO . Nie ma co ja w różowej piżamce, tak różowej. Ja Susan nienawidząca różu ! No i w trampkach 1D. No lepiej po prostu być nie może !
- No bo ten, Harry, powiedział co się stało i postanowiliśmy cię poszukać, bo ten, no nie znasz okolicy i wo gule. - no to mnie znowu chłopak zaskoczył
- Aha - skomentowałam krótko, chyba nawet nie byłam w stanie powiedzieć więcej.
- Pogadamy ? - spytał Lou
- No dobra, ale o czym ?
- Myślisz, że ja tego nie widzę ? - zapytał mnie, ale ja się zdziwiłam
- Ale czego ? Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Raczej powinnaś spytać o kogo.
- Możesz jaśniej Lou, ja teraz wcale nie myślę i nie mam ochoty na zgadywanki.
- No okey, ej nie jest ci zimno ?
- Nie zmieniaj tematu ! - wrknęłam
- Ok, tylko się nie denerwuj.
- To mów o co chodzi.
- O ciebie, Darcy i Harrego. Ja ślepy nie jestem, może jestem najstarszy i najgłupszy, ale nie ślepy.
- A może tak jakieś wyjaśnienia o co ci chodzi ?
- Odpowiesz mi na kilka pytań ?
- Zależy jakich, ale jeśli o tych, o których myślę to musisz mi obiecać, że ta rozmowa zostanie między nami.
- Okey, ja widzę jak Darcy jest podobna do Stylesa, - zaczęłam się denerwować, a on to zauważył - Ty wiesz kto jest ojcem ?
- Tak wiem i nie jestem z tego zadowolona.
- Powiesz mi kto ?
- Louis sam przecież powiedziałeś, że wiesz kto to.
- Ale ja chce być pewny, to on ?
- Nom, nie powiesz mu ?
- Nie przecież Ci obiecałem, ale teraz musisz mi ty coś obiecać.
- Ja nic nie muszę ! - popatrzył na mnie złym wzrokiem. - no dobra
- Jak będziesz gotowa to powiesz mu, że jest jej ojcem. Chyba, że się sam domyśli.
- ehh.. Dobra obiecuję.
- Ej, między wami jest jakaś chemia czy mi się wydaje ?
- Chemia to może być na lekcji w szkole. - odgryzłam mu się
- Wiesz o co mi chodzi.
- Szczerze? Sama nie wiem, co czuję, ale w tej chwili najważniejsza jest Darcy.
- Dobra, to co wracamy ? - pokiwałam głową na tak. Ta rozmowa z Tomilsonem dała mi wiele do myślenia, ciekawe co z tego wyniknie.

Harry
Byłem zaskoczony zachowaniem Sus, ale po niej mogę już się wszystkiego spodziewać. Powiedziałem o tym Lou i poszliśmy jej szukać. Po chwili wysłał mi sms, że ją znalazł. Dobrze mieć takiego przyjaciela. Wróciłem do domu i w kuchni znalazłem mała księżniczkę Darcy.
- A czemu ty tu tak siedzisz sama ? - spytałem
- No bo, Susan nigdzie nie ma, a ja się boie. - zaczęła płakać. Wziąłem ją na ręce, przytuliłem i powoli uspokoiłem. Kiedy już przestała płakać powiedziała, że chciałaby, żebym był jej ojcem. Nie powiem zdziwiło mnie to, nic jej nie odpowiedziałem, tylko mocno przytuliłem.
- Co ty na to, żeby zrobić śniadanie dla wszystkich ? - spytałem
- tak ! - krzyknęła uradowana
- No dobrze księżniczko, a co byś zjadła ?
- naleśniki ! - zaśmiała się słodko
- A pomożesz mi ?
- Mhm..-mruknęła pod nosem, jest taka słodka i nie wiem czemu, ale mi kogoś przypomina.
Kiedy zacząłem smażyć nasz posiłek, mała spytała :
- Kiedy będzie moja siostrzyczka ?
- Nie wiem skarbie, zadzwonimy do wujka Lou i spytamy czy coś wie ?
- Tak !
- No to chodź szkrabie. - Wybrałem jego numer, pierwszy sygnał, drugi, trzeci i nic. Po czwartym ktoś odebrał, ale nie był to głos Lousia.
- Halo.. ? - usłyszałem, jakiś niepewny głos.
 
Ciąg dalszy nastąpi...

***
Hej :D
Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na jakieś miłe komentarze.
Do jutra <3
          Love,
                 A. 

wtorek, 17 września 2013

Chapter seven

Info na początek !
PRZEPRASZAM, że dodaje teraz ale byłam chora + nie miałam internetu i rękę w opatrunku.
A teraz zapraszam na rozdział ;) :

Harry
Ona poniżała mnie przy chłopakach, choć w sumie tego się po niej spodziewałem. Wszystko nawet jakoś potem minęło w miłej atmosferze, najgorzej było przekonać ją, żeby tutaj została. Jakąś ją namówiłem mówiąc, że zrobi to nie dla siebie, a dla Darcy i poskutkowało. Dałem im pokój gościnny do spania, a sam poszedłem do swojego. Nie mogłem zasnąć, jakoś nad ranem zszedłem na dół. Na schodach znalazłem płaczącą Susan. Zdziwił mnie ten widok, ale nie mogłem na to patrzeć i ją przytuliłem.

Susan
Miałam dość, nie chciałam tu być z chłopakami, ani nie chciałam być w domu. Siedziałam i płakałam, jak nagle poczułam, że ktoś mnie przytula. Spojrzałam kto to, tak we własnej osobie Harold Styles się na de mną litował. Nie pewnie odwzajemniłam uścisk. Zaciągnęłam się jego perfumami. Było mi tak dobrze, że zaczynałam sobie przypominać zdarzenia sprzed 3 lat. Zaczął głaskać mnie po głowie i mówić, żebym się uspokoiła. Działał na mnie kojąco, ale tylko i wyłącznie w tej chwili, bo i tak go nienawidzę nadal.
- Dobra starczy już tych czułości Styles. - powiedziałam szeptem i się od niego odsunęłam, chłopak zbytnio nie wiedział co się dzieje, ale po chwili ogarnął się.
- No ok, ale pogadamy.
- Dobrze. - zgodziłam się nie pewnie
- Chodź nie będziemy tu siedzieć. - podał mi rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Doszliśmy do jakiegoś pokoju, trwała jakaś dziwna sytuacja między nami i niezręczna cisza. Postanowiłam to przerwać.
- Loczek, wiesz, że możesz już puścić moją rękę ?
- Ech, no tak, przepraszam. - zmieszał się
- Ktoś się tu zawstydził ?
- Nie zmieniaj tematu, mieliśmy o czymś innym rozmawiać.
- Sorry, ale jakoś nie umiem ci się zwierzać.
- No spoko, tylko chce wiedzieć kiedy dokładnie Darcy ma urodziny i o nic więcej nie pytam.
- Obiecujesz ?
- Tak
- Ale nie tak. masz powiedzieć obiecuje.
- Ugh..Obiecuje -  powiedział i cmoknął mnie w policzek, a ja ledwo powstrzymywałam się, żeby mu nie przywalić.
- Wystarczyło by tylko słowo.
- A ja chciałem pokazać, że jego dotrzymam.
- Dobra no, to co chcesz wiedzieć ?
- Mówiłem Ci już.
- Wiesz, ale nie wiem czy wiesz - zaczęłam się śmiać - że zadajesz się z ciemną blondynką ?
- Dobra już, dobra hahah. To kiedy się mała księżniczka urodziła ?
- Jutro, a tak serio mówiąc to o 6:59 am. zadowolony ?
- Bardzo. - uśmiechnął się - To razem wpadliśmy z chłopakami na pomysł ?
- Zaczynam się bać, ale mów o co chodzi.
- Chcemy Darcy urządzić przyjęcie, ale tylko w naszym gronie. Nie obrazisz się, że nie będzie rodziców i dzieciarni ?
- Szczerze ? To nawet się uciesze się, że bez nich.
- No to wszystko ustalone.
- Już ?
- Tak, resztą my się zajmniemy.
- Dziękuje Harry, wszystko to co dla nas robisz..
- Cii.. - nie pozwolił mi nic powiedzieć i mnie pocałował...

Ciąg dalszy nastąpi...

***
No na razie to tyle i 
PRZEPRASZAM,
że tyle czekaliście. Więcej pojutrze <3
              Love,
                          A.

sobota, 7 września 2013

Info !

Nowy rozdział dopiero we wtorek.
PRZEPRASZAM,
sprawy prywatne ;c
DO WTORKU <3

                Love,
                    A.

środa, 4 września 2013

Chapter six

Harry
Liliana chciała, żebym pomógł jej odzyskać prawa do opieki nad Darcy. No chyba po moim trupie, muszę coś wykombinować, żeby je obie stąd zabrać na stałe do Londynu. Znając Susan pewnie się nie zgodzi, ale spróbować trzeba. Postanowiłem wrócić wcześniej, ale na początek wpadłem na pewien pomysł. Najpierw zadzwoniłem do Liam'a czy się zgodzi on i reszta, ale nie mieli nic przeciwko temu. Potem pogadałem z "rodzicami" i oni też nie mieli nic co do tego. Zostało mi najgorsze, decyzja Susan. Wpadłem na kilka argumentów, może się zgodzi, ale z nią nic nie jest wiadome.

Susan
Rano przygotowałam podziękowanie dla Hazzy i wyruszyłam na pociąg. Zastanawiało mnie tylko dlaczego on to zrobił. Ja jestem dla niego chamska, a on ratuje mnie przed gwałtem to jest trochę dziwne. No cóż, nim sobie głowy zawracać nie będę. Kiedy zostało już ostatnie 30 minut jazdy pociągiem usłyszałam mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, a tam widniało "gwiazda kretyn Styles" to jeszcze bardziej mnie szokowało, ale zdecydowałam się odebrać.
- Halo ?
- Cześć ! Dobrze, że odebrałaś. Co tam ?
- Nie zgrywaj się, tylko mów o co chodzi, bo za chwile z pociągu wysiadam.
- Chodzi o to, że ja też dzisiaj wracam do Londynu..- przerwałam mu
- Aha, fajnie. No i co ?
- Nie będziesz przerywać teraz ?
- ok
- To chodzi o to, że może zabrał bym Darcy ze sobą i byśmy jej urządzili jakieś małe wakacje ? - chwilę się nie odzywałam, lecz stwierdziłam, że to może być jednak dobry pomysł. Niedługo kończy trzy lata, to może być też w ramach prezentu od loczka.
- No dobra, ale mam warunek.
- Jaki ?
- To potem, jak się spotkamy, nie ?
- Tak, tak, potem ci sms prześle gdzie się spotkamy, dobra ?
- No ok, ja kończę, bo wysiadam za chwile. Nara
- Pa
Propozycja Styles'a ciągle mieszała mi dziś w głowie i nie mogłam się skupić na pracy, a szczerze mówiąc ja ją już dawno olałam. Ale jak to tata mówi " musisz się z czegoś utrzymywać ". Ta ciekawe z czego, bo cała wypłata wpływa na konto matki. Nagle mnie oświeciło. Po pracy postanowiłam iść do banku i założyć własne konto. Potem poszłam pogadać z menagerem i teraz cała kasa będzie tylko moja, a on jej nie może dać żadnej informacji. Wkurwi się, pewnie. Ja jednak chce postawić na swoim i odzyskam pieniądze w końcu jestem pełnoletnia. Po moim długim rozmyślaniu w parku, przyszła wiadomość od pana gwiazdora, w której było napisane, że mamy spotkać się pod Big Ben. Akurat byłam nie daleko i postanowiłam już tam iść. Kiedy dochodziłam podbiegła do mnie Darcy, od razu ją przytuliłam. Potem podszedł Hazza.
- Hej - mruknęłam
- Cześć, chciałbym ci kogoś przedstawić. - a ja już wiedziałam kogo
- Eh, tą czwórkę od ciebie z zespoliku dla małolat ?
- Tak
- No dobra, kiedy ?
- Dzisiaj, ale najpierw małe zwiedzanie, a potem pójdziemy do mnie.
- O to co nie !
- Czemu ?
- Dobra, zobaczy się jeszcze. - uśmiechnął się zalotnie, a Darcy włożyła mu palce w dwa dołeczki. Powiem szczerze to było słodkie i uśmiechnęłam się pod nosem. Na to od razu Harold zareagował, ale nie obchodziło mnie to. Poszliśmy na lody, zwiedziliśmy okolicę. Mała pobawiła się na placu zabaw i kiedy się ściemniało gwiazdor powiedział, że pójdziemy teraz do nich. Darcy była w siódmym niebie, a ja nadal przeciwna temu, ale widząc dziewczynkę zgodziłam się. Po dziesięciu minutach podeszliśmy do ich domu.
Ja powiedziałam domu ? Sorry, to była ogromna willa.
- Wy tu mieszkacie ? - mówiłam jąkając się, a on mi przytaknął kiwnięciem głowy.
- Wow - wydusiłam i weszliśmy do środka.
- Jesteśmy ! - wrzasną Styles, a po chwili pojawiła się czwórka chłopaków.
- To jest Susan, a to..- przerwałam mu jak to ja
- Jeszcze umiem mówić kretynie ! - na co reszta się zaśmiała
- Dobra to tak od lewej.
- No ok
- Ten jedzący coś tam blondyn to Niall
- Ten w koszulce w paski to mój najlepszy przyjaciel, Louis. - i znowu mu przerwałam
- A myślałam, że się wszyscy przyjaźnicie. - chłopaki nie mogli opanować śmiechu, a lokowaty zgładził mnie wzrokiem.
- Ten w koszuli kratę to nasz "tatusiek - zrobił cudzysłów w powietrzu -  Liam, no i ten Bad Boy to Zayn. Uśmiechnęli się wszyscy do mnie, na co odwzajemniłam uśmiech i nagle mi się coś przypomniało.
- Ej, gwiazda Styles ! - krzyknęłam
- Co ?
- Zapomniałeś o kimś ?
- O kim ?
- To Darcy, wskazałam na małą.

Ciąg dalszy nastąpi...

*** 
Hej :)
Jest kolejny, mam nadzieję, że się podoba.
Do jutra <3
          Love,
                A. 

wtorek, 3 września 2013

Chapter five

Susan
Kiedy Styles naskarżył ojcu, że zemdlałam, zakazał mi się ruszać z łóżka. Ja znałam przyczynę, tego, no ale przecież im nie powiem bo będzie jeszcze większa afera niż była. Miałam wielką ochotę wyjść gdzieś z domu. No ale samej mnie nie puszczą teraz, chociaż jestem "dorosła". Ucieczka odpada, bo wtedy skończy się praca w Londynie, jeśli zauważą, a to jest bardziej niż pewne, bo co równe 30 minut ktoś wchodzi do mojego pokoju. Zostało jedyne wyjście z tej sytuacji. Poprosić pana wielka gwiazda dupek Styles, żeby poszedł ze mną. Mi się to w głowie nie mieści, no ale cóż innej opcji tutaj nie ma, a ja siedzieć w domu kolejną noc nie zamierzam. Trzeba spróbować może się zgodzi, ale nadal do mnie nie może dojść ta informacja, że idę do Harrego po pomoc. Nadal do mnie to nie dociera, lecz to jedyne wyjście z tej sytuacji.
Zebrałam swe myśli i poszłam pod pokój loczka, nie pewnie zapukałam, a on powiedział ciche "proszę" i weszłam. Jego mina była bezcenna kiedy mnie zobaczył,  mało co powstrzymywałam się od wybuchu śmiechem. Popatrzyłam na niego, a on wyglądał jak zawieszony, pomachałam mu ręką przed oczami, a on się dopiero ocknął.
- No proszę, proszę kto tu do mnie zawitał. Może też mam cie wywalić z pokoju, co ? - drażnił się ze mną, a moja chwilowa radość, zamieniła się w nerwy.
- Chcesz gdzieś stąd dziś wyjść czy nie ? - zapytałam mówiąc przez zęby
- A może chce, tylko nadal zastanawia mnie po co ty tutaj.
- Weź tyle nie gadaj a ci wytłumacze.
- No dobra. - wyjaśniłam mu cały plan wyjścia z domu, o dziwo się zgodził i kazał mi iść się przebrać, a on miał iść pogadać z rodzicami. Zrobiłam tak jak chciał i ubrałam mój ulubiony zestaw. Zeszłam na dół, a tam czekał na mnie loczek ubrany w czarne rurki, białą koszule i szarą marynarkę. Wyglądał nawet dość seksownie i chyba nawet wiem czemu się z nim przespałam kiedyś. Ups..o czym ja wo gulę myślę. Dobra mniejsza z tym poszłam z Styles'em na jakąś domówkę. Zastanawia mnie tylko skąd on ma tutaj nadal znajomości. A no tak, zapomniałam, przecież to międzynarodowa zarabiająca na małolatach ( 12-15 lat ) kasę. No i wszystko stało się jasne kiedy zobaczyłam organizatora imprezy. A wiecie kto nim był ? Nasz stary poczciwy przyjaciel, mój były chłopak. Jak ja dawno go nie widziałam. Odeszłam od nich jak najdalej i poszłam do barmana po jakiegoś drinka. Po jakiejś godzinie byłam już nieźle wstawiona i kiedy poczciwy pan Harold Styles zaproponował mi taniec zgodziłam się, akurat leciała wolna piosenka i się do niego wtuliłam. Za dużo z tamtego wydarzenia nie pamiętam, ale wiem, że próbował mnie pocałować, a ja dałam mu z liścia i uciekłam. Potem film mi się urwał.

Harry
Kiedy Susan przywaliła mi, stałem chwilę osłupiały i wybiegłem za nią. Nigdzie nie mogłem jej znaleźć, kiedy mi się to udało szedłem za nią, aż trafiłem do najgorszej dzielnicy naszego miasta. Gdzie na każdym kroku jest gwałt, leją się tony alkoholu i każdy tu jest od czegoś uzależniony. Zobaczyłem jak Sus kupuję coś od jakiegoś dilera. Teraz byłem na sto procent pewny, że bierze. Może i z tym skończyła kiedyś tam, ale wróciła do tego. Oddaliłem się od tego miejsca, kiedy miałem już dzwonić po taksówkę, bo nie chciało mi się wracać pieszo, usłyszałem jakieś krzyki. Podbiegłem do tego miejsca i to co zobaczyłem mnie przeraziło. Jakiś gościu dobierał się do Susan, tak do mojej przyrodniej siostry, która staje się dla mnie kimś więcej.
Przywaliłem mu kilka razy i zabrałem ją do domu. Położyłem spać i sam poszedłem do swojego pokoju.

rano
Obudziłem się o 11, a na szafce nocnej, stał kubek z wodą i aspiryna ja jakiejś białej karteczce. Połknąłem tabletkę i przeczytałem liścik, a pisało na niej
" Przepraszam i dziękuję za wczoraj. - S. "
Czyli jednak pamiętała co się zdarzyło, ciekawe jak będzie się zachowywać, ale znając Susan nic się nie zmieni i będzie taka jak była. Ubrałem się i zszedłem na dół. Tam siedział John, przywitałem się z nim i spytałem :
- A gdzie Susan ?
- Wiesz, dzisiaj musiała wracać do pracy do Londynu.
- Ona pracuje w Londynie ? - zdziwiłem się
- Tak, od jakiegoś czasu tylko tam jeździ na sesje. A ty co taki zdziwiony ?
- A no bo myślałem, że jest modelką, ale tu na miejscu.
- Nie ona tam jeździ, tutaj jej nie przyjmowali, bo była za gruba.
- Wow, przecież ona jest chuda jak nie wiem co i mówią, że gruba ?
- No tak
- Nie zrozumiem modelingu. - westchnąłem i zacząłem sobie robić kanapki. Kiedy sprzątałem zadzwonił mi telefon okazało się, że to Tomilson. Szybko wyszedłem do ogrodu i odebrałem.
- Siema stary ! - wrzasnął, aż musiałem odsunąć telefon od ucha
- No siema, tylko weź tak nie wrzeszcz.
- No dobra. I co tam ?
- W sumie dużo się działo.. - zacząłem mówić, ale Lou to Lou i mi przerwał
- To opowiadaj !
- Za dużo na telefon, zgadamy się jak wrócę jutro, a i jest mała zmiana planów.
- Jaka ? - spytał zaciekawiony, dziwne jak na niego.
- Trzeba zrobić tak, żeby Susan z nami mieszkała i tą sesje trzeba załatwić w Londynie.
- Aaa..no okey, pogadam z chłopakami...- ktoś właśnie szedł w moją stronę.
- Dobra ja kończę, bo ktoś idzie, nara. - Louis nawet nie zdążył mi odpowiedzieć, a ja zakończyłem połączenie. Odwróciłem się w stronę idącej do mnie osoby, była to we własnej osobie moja "matka" czyli pewnie coś ode mnie chciała.
- Słuchaj Harry mam do ciebie sprawę.. - zaczęła mówić Liliana

Ciąg dalszy nastąpi...

***
No i jest już drugi dziś !
Mam nadzieję, że się podoba :)
Kocham kończyć w tych momentach <3
No to do jutra :D
          Love,
                  A. 

Chapter four

Susan
Było mi dobrze w jego ramionach przez tą chwilę, ale ja nie potrafię tak i oczywiście jak głupia go odepchnęłam od siebie. Może to i dobrze, jeszcze na niego na krzyczałam, a on jak gdyby nic wyszedł.
I to był akurat jego najgorszy błąd, który mi wyrządził., ale olałam to.Podeszłam do torebki i wyjęłam z niej działkę, którą ostatnio kupiłam będąc w Londynie. Po chwili ona już była we mnie, potem wzięłam fajkę i poszłam zapalić na balkon. Kiedy wróciłam przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Harry
Przez to co mi powiedziała Susan, nie mogłem zasnąć. Martwiło mnie to i za razem zdziwiło. No cóż nie interesowałem się nią cztery lata i nawet nie pamiętam stosunków jej i matki. Zasiedziałem się tak do 7 rano, stwierdzając, że wieczorem mnie nie będzie, postanowiłem zejść na dół i zrobić śniadanie dla wszystkich domowników. Lecz kiedy wchodziłem do kuchni zobaczyłem, że ktoś mnie już uprzedził. Stwierdziłem, że podejdę, do lodówki i Susan mnie nie zauważy.

Susan
Od 5.30 stoję w tej kuchni i przygotowuje śniadanie i kanapki dzieciakom do szkoły. W pewnym momencie, ktoś wszedł do kuchni, nie wiedziałabym kto to, ale zdradził się ziewaniem. Tak znowu musiałam trafić na Styles'a. Normalnie krew mnie zalewa, podszedł do lodówki i wyjął z niej wodę. Kiedy do mnie podszedł, mruknęłam ciche "hej", a on mi odpowiedział uśmiechem. No nie powiem ładny ten jego uśmiech. Kurwa o czym ja teraz myślę ?! Susan ogarnij się. Wzięłam zalałam płatki ciepłym mlekiem w dwóch miskach i zaniosłam do jadalni, gdzie siedział już loczek. Postawiłam mu jedzenie przed nosem i odezwałam się :
- Proszę
- Dzięki, ale skąd wiesz, że takie lubię. - no i zaczyna mnie denerwować
- Nic innego nie ma więc nie masz wyboru.
- Aha, to w takim razie smacznego.
- Ta, smacznego. - Kiedy jadłam spojrzałam na Harrego, a on znowu uśmiechną się zalotnie.
- Weź przestań się tak uśmiechać.
- Jak ? - spytał jak głupi i znowu się tak uśmiechnął.
- Tak ! - krzyknęłam pół szeptem i poszłam do swojego pokoju.
Przebrałam się i postanowiłam wyjść pobiegać, to dobrze działało na mnie z rana jak byłam zdenerwowana.

2 godziny później
Właśnie wracałam z parku i usłyszałam jak rodzice się kłócą, pewnie znowu poszło o jakieś dzieciaki. Nie wsłuchiwałam się i poszłam do siebie. Kiedy wchodziłam do pokoju mało zawału nie dostałam i zemdlałam.

Harry
Siedziałem w pokoju Susan i w pewnym momencie weszła do niego cała zapłakana Darcy, no nie powiem zdziwiło mnie to. Zacząłem się z nią bawić i ją łaskotać. W pewnej chwili usłyszałem lekki huk, okazało się, że to Susan zemdlała. Od razu wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku i zacząłem reanimację. Po chwili ocknęła się i chciała krzyczeć. Ale zasłoniłem jej usta ręką i nic nie mogła zrobić. Po chwili jej przeszło, a siedziała wściekła jak osa.
- Po co tu przylazłeś ? - spytała
- Czekałem na ciebie.
- Po co ?
- Chciałem pogadać
- Jeny, ty nie masz co robić tylko chcesz ze mną ciągle rozmawiać ?
- Może i tak, może i nie.
- Dobra daj spokój i wyjdź stąd.
- Nie
- Czemu ?
- Bo muszę wiedzieć czemu zemdlałaś.
- Nie twój interes i wyłaź stąd albo zacznę wrzeszczeć.
- Dobra, dobra tylko uspokój się. Już idę. - Opuszczając jej pokój moją ciekawość przykuła mała plastikowa torebeczka w czymś białym w środku. Jeśli to jest to co myślę to ta laska w niezłe gówno się wkopała. Postanowiłem zadzwonić do Louisa.
- Halo ? - spytał zaspany, a no tak to Lou czyli wcześniej niż o 3 pm. mnie nie budź.
- Siema stary
- No siema Hazz !
- Co tam u was ?
- Nie wkręcaj mi kitu, tylko mów o co chodzi.
- Jak dobrze mnie znasz. - uśmiechnąłem się pod nosem. - Mam pewną sprawę dotyczącą tej nowej sesji...

Ciąg dalszy nastąpi...

***
Siema !
Mam nadzieję, że się podoba :) jeśli będą dziś 2 komentarze to dodam może jeszcze jeden rozdział :D
Dzięki za wszystko.
           Love,
                 A. 

poniedziałek, 2 września 2013

Chapter three

Harry
Naprawiliśmy już ten nieszczęsny samochód, więc spytałem pana De La Paris :
- Kiedy Darcy ma urodziny ?
- 28 lutego skończy 3 lata, a co ?
- A nic chciałem tak wiedzieć, bo wszystkich datę znam, tylko jej nie.
- Aha. - mruknął jakoś takim tonem jakby mi nie wierzył.
- No to za 27 dni ma urodziny. - powiedziałem, a John się na chwilę zamyślił.
- O Mój Boże ! - krzyknął
- Co się stało ? - spytałem lekko speszony
- Ty masz dzisiaj urodziny, jeny jak ja mogłem zapomnieć, no to synu ty mój,
życzę Ci żebyś odnosił dalej sukcesy z tym swoim zespołem. Spotkał jedyną wybrankę swojego serca i gromadki dzieci.
- Oj no nic się nie stało i dziękuję. - dobra takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałem.
- Dobra, dobra ale przyznaj się, tylko dla tego tu jesteś prawda ? - no to mnie przejrzał, no ale prawdy mu nie powiem.
- Nie, stęskniłem się, a że dawno was nie widziałem i mamy wolne, aż przez cały tydzień więc postanowiłem wpaść.
- No to się cieszę, ciekawe czy dzieciaki o twoim święcie pamiętają ?
- A akurat mnie moje urodziny już nie obchodzą, to już 20 starzeje się. - zaśmialiśmy się oboje

Susan
Nie wiem czemu ja się na to zgadzałam, no tak to moje "rodzeństwo" , nie mogę im odmówić, bo od razu naskarżą matce i szlaban jak nic, a to ja jest ta najstarsza. Upiekłam ten tort i poszłam się przebrać, bo jak to oni powiedzieli. "To są urodziny Hazzy i ma być idealnie." Normalnie zaraz rzygnę tęczą. Ubrałam się w TO i przebrałam Darcy w fioletową sukienkę z cekinami. Zeszłyśmy razem na dół, a tam dzieciarnia już śpiewała mu "Happy B-Day To Yoo" ugh..normalnie zaraz wyjdę z siebie i zaraz stanę obok. Poszłam po tort dla niego, wsadziłam 20 świeczek i poszłam do salonu, gdzie wszyscy o dziwo na mnie czekali. Podeszłam do niego i kazałam pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki. Każdy gadał jak najęty przez najbliższe dwie godziny. Ja już miałam dość i kłamiąc, że źle się czuję poszłam do swojego pokoju.
Minęło jakieś pół godziny i do mojego pokoju wszedł pan wielka urodzinowa głupia gwiazda. Kurwa czego on tu chce ?
- A ty tu czego ? - warknęłam na niego, ale on sobie nic z tego nie robił i usiadł koło mnie. Okey, to już zaczyna się robić podejrzane.
- Czemu tak ostro skarbie ? - spytał mnie, a we mnie się już gotowało jak usłyszałam "skarbie".
- Bo tak, no to czego chcesz ?
- Porozmawiać - powiedział łagodnie, ugh..z kim ja żyję ?!
- O czym ?
- O nas, o Darcy, o tym wszystkim. - no to chłopak zaskoczył, bo do jasnej ciasnej "nas" nigdy nie było i nie będzie !
- Po pierwsze "nas" nigdy nie było i nie będzie (zrobiłam cudzysłów w powietrzu to mówiąc) po drugi po co chcesz gadać o Darcy ? i po trzecie jakim wszystkim ?! - wydarłam się
- Spokojnie - powiedział kładąc swoją rękę na moim ramieniu, on mi działa na nerwy jak nikt inny.
- Nie dotykaj mnie. - wysyczałam przez żeby.
- I po co te nerwy ? - zapytał drwiąca, jeszcze chwila i bym mu coś zrobiła.
- Miałeś mnie zostawić w spokoju z tego co pamiętam ?
- Miałem, ale tylko w tamtym momencie.
- Ugh..czego chcesz ?
- Mówiłem na początku.
- Nawet nie wiesz jak mnie irytujesz.
- No nie, ale ty jesteś taka słodka jak się złościsz.
- Dobra to gadamy czy nie ?
- Tak i nie denerwuj się złotko.
- Skończ już z tym i pytaj o co chcesz.
- Pewna jesteś ?
- Jak nigdy, żeby ci coś zrobić.
- Dobra, chodzi mi o to czemu taka dla mnie jesteś. - zastanawia mnie po co to jemu, ale cóż pan gwiazda musi wszystko wiedzieć.
- Chcesz znać prawdę ? Na serio ?
- Tak
- No dobra, ale przygotuj się na długi monolog.

Harry
Susan przez chwilę zamyślona zaczęła mówić :
- Znienawidziłam Cię za to jak mnie pocałowałeś jak poszedłeś na casting do XFactor, a potem założyłeś ten głupi zespół, oddaliłeś się ode mnie jeszcze bardziej niż się dało, potem wyjechałeś i się wcale nie odzywałeś. Nienawidziłam Cię za to, że zawsze ty byłeś ten święty, a moja biologiczna matka miała mnie za śmiecia i nikogo. Nadal tak jest, kiedy jestem tylko w domu traktuje mnie gorzej od przechodnia na ulicy. Kiedy dowiedziała się, że jestem w ciąży zagroziła mi, że jak dobrowolnie nie oddam jej dziecka to mnie zabije. Mała myśli, że ona jest jej matką, a ona siostrą nie mogę się z tym pogodzić, to mnie wykańcza od środka, jest tego jeszcze więcej, ale to nie powinno cię wcale obchodzić. Nawet nie wiem czemu ci to wszystko powiedziałam. - miała łzy w oczach, ja byłem skołowany i nie wiedziałem co mam robić.
- Ej, Sus nie płacz proszę cię. - podszedłem do niej i ją przytuliłem, błagając w myślach, żeby mnie tylko nie odepchnęła. No, ale to jest Susan Nicol De La Paris no i oczywiście odepchnęła mnie od siebie z krzykiem :
- Co ty kurwa sobie myślisz ?!

***
Hej :)
Oto kolejny rozdział, mam nadzieję, że się podoba :)
Do następnego.
        Love,
              A. 

Chapter two


Harry
Tak dzisiaj mijają dwa lata kiedy byłem tu ostatni raz, dziś są moje 20 urodziny. Chłopacy chcieli mi sprawić prezent i wysłali mnie tu, ale ja się tutaj czuję jak piąty kołek u wozu. Czuję jak by mnie tutaj nikt nie chciał, w sumie Susan się nie dziwie, dzieciaki są zafascynowane bo ich "brat" jest sławny, a Lily i John jak zwykle zapracowani. Ciekawe czy ktoś wo gule pamięta o moich urodzinach.

Susan
Kiedy posprzątałam po śniadaniu poszłam do swojego pokoju. Miałam ich wszystkich dość, najbardziej matki ona nigdy się nie zmieni. Zawsze jestem wykorzystywana i to jestem ta najgorsza, sprawdziłam swój grafik i okazało się, że kolejna sesja dopiero za półtora tygodnia. Wyciągnęłam z małej kieszeni torebkę, moją niezastąpioną "przyjaciółkę" żyletkę. I przejechałam parę razy po nadgarstku. Wiem, ze nie powinnam tego robić, ale cóż tylko to na chwilę pomaga mi zapomnieć o tej całej sytuacji jaka tutaj panuje. Nagle ktoś, zaczął pukać do mojego pokoju. Dziwne, no ale cóż, schowałam moją małą tajemnicę w kieszeń od spodni i  powiedziałam "proszę". W drzwiach stanął mój ulubiony gość. Czujecie ten sarkazm ? Jak nie to wyjaśniam, że to Harold. Stanął w progu i uśmiechną się zalotnie, a ja przewróciłam oczami.
- Przyszedłeś w konkretnej sprawie czy tylko mnie wkurzyć ? - spytałam ze sztucznym uśmiechem.
- Możemy porozmawiać ? - spytał się mnie
- Jeśli już tu jesteś to tak, tylko weź tu wejdź, a nie stoisz w progu. A i zamknij drzwi !
- Okey. - jak powiedziałam tak zrobił, pokazałam mu gestem ręki, żeby usiadł na łóżku. Trochę skrępowany znowu zrobił to co chciałam. Dziwne on taki wielki Bad Boy i wielki dupek jest skrępowany ? No nie powiem to trochę dziwne, ale to, że jestem dla niego miłe też było dziwne.
- To o czym chciałeś porozmawiać ? - zagadałam
- To dość chyba krępujący temat i nie wiem jak zacząć.. - zamyślił się
- Mów prosto z mostu, albo po prostu zapytaj. - zachęcałam go, nawet nie wiem czemu, ale chciałam z nim rozmawiać.
- No dobra, czyim dzieckiem jest Darcy ? Bo na pewno nie jest adoptowana. - powiedział szybko Hazz, no i mnie wkurwił.
- Skąd wiesz, że nie jest adoptowana ?
- No, bo rozmawiałem z naszymi rodzicami..- gościu już mi na nerwy działa
- Po pierwsze to moi rodzice, ciebie tylko przygarnęli z bidula, bo zawsze chciałam mieć starszego brata, no ale cóż jakoś im nie wyszło. Po drugie to nie jest twoja sprawa.
- Dzięki za wyznanie mi prawdy. - uśmiechnął się szyderczo
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się słodko, a on po woli zaczynał się denerwować.
- Dobra powiesz mi prawdę i stąd wyjdę i dam Ci święty spokój, to jak ?
- Eh..jaki ty jesteś uparty.
- No się wie.
- Daj już spokój, co ?
- Ok, ale powiedz mi.
- Darcy to moja córka, zadowolony ?! - krzyknęłam, a on nagle osłupiał, nie ma co reakcja świetna.
- Co ?! - wrzasnął
- Weź się uspokój, bo zaraz się tu wszyscy zlecą.
- Ok, ale czemu ona mówi do ciebie siostro ? - spytał zaciekawiony
- Po raz kolejny mówię, że to nie twoja sprawa, dasz mi już spokój ?
- Ta, jasne. - mrukną nie zadowolony i wyszedł ode mnie z pokoju zostawiając mnie samą. Po chwili miałam przypływ myśli. Po co mu to ? Dlaczego się tym interesuje ? I tak dalej..normalnie szlag mnie trafiał, schowałam żyletkę na jej właściwe miejsce i postanowiłam zejść do dzieciarni.
Kiedy weszłam wszystkie się na mnie rzuciły i przytuliły. Dobra jak na nich to rzadkość takie zachowanie pewnie czegoś ode chcą. No i już po chwili stało się wszystko jasne, po ich błaganiach i maślanych oczkach zgodziłam się im pomóc.

Harry
Kiedy Susan powiedziała mi, że to jej córka byłem w szoku. Nic mi nie pasowało, przecież kiedy wyjeżdżałem ona nie była w ciąży, nawet nie miała takich objawów. Nic mi się nie trzymało kupy. Ona mi nic więcej nie chciała powiedzieć, znając życie Liliana też by mi za wiele nie powiedziała. Poszukałem Johna, był on w garażu i coś naprawiał w samochodzie zaoferowałem mu pomoc, zgodził się, teraz chwilę odczekam i go wypytam może czegoś się dowiem.








***
No to jest już drugi,
mam nadzieję, że się podoba.
Jest trochę krótki więc jest szansa, że będzie dzisiaj jeszcze jeden :)
               Love,
                          A.

niedziela, 1 września 2013

Chapter One


          Susan
Wróciłam do domu i od razu Darcy przybiegła mnie przytulić. Kocham tą małą istotę jak nikogo innego.
Położyłam małą spać, bo była już  9 pm  i poszłam porozmawiać z rodzicami. Oczywiście jak zwykle wszystkie dzieciaki biegały i mówiły, że nie chcą spać i musiałam wkroczyć do akcji i już po 5 minutach każdy był w swoim pokoju.
- Witaj córeczko - powiedział tata
- Cześć - odpowiedziałam
- Skarbie mamy dla Ciebie niespodziankę. - ekscytowała się mama
- Jaką ? - spytałam
- Jutro przyjeżdża w odwiedziny nas były podopieczny. - i w tej chwili zakrztusiłam się herbatą, którą właśnie piłam.  Mało by brakowało, a bym ją wypluła.
- Harry ?! - krzyknęłam
- Uspokój się Susan. - próbował ojciec mnie uspokoić, ale jakoś mu to nie wychodziło.
- Tak ten, Harry. - powiedziała mama, ja już nic więcej nie mówiłam, tylko wstałam i poszłam do swojego pokoju. Pan wieczne obrażalski Styles sobie o nas przypomniał ?! Nie dorzeczne, ja tu wykituje jeśli go zobaczę. Jest to jedyna osoba, którą nienawidzę i nie cierpię za razem. Tak o tym myślałam, że nawet nie wiedziałam kiedy zasnęłam.

      rano
Obudziły mnie jakieś piski i wrzaski z dołu, na początku nie wiedziałam o co chodzi, ale po chwili sobie przypomniałam, że przyjechał do nas "pan gwiazda". Na samą myśl jego widoku robi mi się nie dobrze.
Wstałam i poszłam się umyć, potem ubrałam się w TO i postanowiłam zejść na dół choć zbytnio nie byłam do tego pomysłu przekonana. Kiedy wyszłam z pokoju, przybiegła do mnie Darcy.
- A ty skąd się tu wzięłaś ? - spytałam ją
- Emm..no..ja czekałam na ciebie. - uśmiechnęła się słodko i pokazała dołeczki. Sama się do niej uśmiechnęłam i wzięłam ją na ręce.
- Och ty brzdącu mój malutki, jadłaś śniadanko ?
- Nje
- No to na co czekamy ? Idziemy je zrobić ! - powiedziałam jej na ucho, ona szeroko się uśmiechnęła. Zeszłam z moją malutką córeczką do kuchni, a tam przy niej stoi sobie. No właśnie kto ? We własnej osobie Harold Styles. Myślałam, że kurwica mnie weźmie.

    Harry
Jak mnie tutaj dawno nie było, miło jest wrócić na stare śmieci i spotkać osoby które są dla mnie najbliższe razem z chłopakami z zespołu. Dzieciaki i "rodzice" ciepło mnie przyjęli, postanowiłem dlatego tez zrobić dla wszystkich śniadanie. Kiedy stałem i smażyłem jajecznicę ktoś roześmiany wszedł do kuchni, odwróciłem się, żeby zobaczyć kto to. W pierwszej chwili nie wiedziałem kto to, ale już po chwili przypomniało mi się, że to Susan. Osoba, z którą zawsze miałem na pieńku, nie lubiłem jej. Teraz wyładniała, była nawet bardzo atrakcyjna, zastanawiało mnie kto to jest na jej rękach.
- Hej - powiedziałem i uśmiechnąłem się do nich
- Hej - mruknęła ledwo słyszalnie, odstawiłem gotową jajecznicę na stole i podszedłem do nich. Chciałem ją przytulić, ale odsunęła się. Nie powiem zdziwiło mnie to, pewnie nadal mnie nienawidzi, będzie trzeba to zmienić.
- Kto to ? - spytałem pokazując głową na małą dziewczynkę, ona coś jej szepnęła na ucho, a mała się odezwała :
- Jestem Darcy - powiedziała ze ślicznym uśmiechem i dołeczkami
- Piękne imię, a przytulisz się do mnie ? - spytałem ją
- Jak siostrzyczka Sus mi pozwoli to tak.
- Mogą ją przytulić? - spytałem Susan, po jej wyrazie twarzy widać było, że nie jest zadowolona z tego obrotu sprawy, ale się zgodziła. Darcy do mnie podbiegła, ja się schyliłem i ją przytuliłem do siebie.Po chwili odezwała się :
- Starczy jusz ! Jesem głodna ! - prawie, że krzyknęła
- Darcy ile razy mam powtarzać, że mówi się "jestem" ? - spytała ją Susan
- Dużo ! - krzyknęła radośnie dziewczynka
- Zjecie jajecznicę ? - spytałem je
- Darcy możesz nałożyć, ale ja spasuję. - powiedziała blondynka, już dałem sobie spokój z pytaniem dlaczego i nałożyłem dla wszystkich śniadanie. Zjedliśmy razem posiłek, dzieciaki poszły się bawić, więc ja zacząłem sprzątać.
- Daj spokój jesteś gościem wystarczy, że zrobiłeś dla nas śniadanie, Susan to zrobi. - powiedziała Liliana, Sus nic nie powiedziała tylko wstała i zaczęła sprzątać, kiedy chciałem jej pomóc ona zaprzeczyła. Kiedy wyszła z jadali zapytałem się "rodziców" :
- Adoptowaliście kolejne dziecko ?
- Nie, czemu tak sądzisz ? -  odezwał się "tata"
- A Darcy to kto ? - spytałem coraz bardziej zaciekawiony, kiedy tu byłem dwa lata temu ostatni raz jej tu nie było.
- Najlepiej będzie jak spytasz się o to Susan. - powiedziała Lily i zostawiła mnie samego. Przez chwilę nie mogłem zebrać myśli, a po chwili znalazłem się w kuchni, żeby poszukać dziewczyny, ale nigdzie jej nie było.
Zdziwił mnie ten fakt i poszedłem do dzieciaków pobawić się z nimi.

 ***
Jeśli chodzi o 1 rozdział to jest :)
Mam nadzieję, że się podoba.
Kolejny jutro.
          Love,
                    A. 

Prolog

                     
               Susan
Często myślę o powiedzeniu Darcy, prawdy, ale dla mnie jest to zbyt trudne. Boli mnie to jak mówi do mnie
"siostrzyczko" zamiast "mamusiu", no ale cóż taka kolej rzeczy. Kiedy ją urodziłam miałam 16 lat była to dla mnie trauma, do tego jeszcze nie wiedziałam kto jest ojcem.  Szczerze nadal nie wiem kto nim jest, ale mam podejrzenia. Teraz czekam tylko na powrotny pociąg do Holmes Chapel z Londynu. Mam dość tego, że w kółko jeżdżę do Londynu do pracy. Niestety tego nie zmienię, może jak bym znała ojca Darcy byłoby inaczej. Wiem naiwne, ale ja już taka jestem.

  
                ***
Hej :D
I oto jest krótki prolog :)
Więcej wydarzy się w 1 rozdziale.
          Love,
                    A.

Bohaterowie

                     Bohaterowie główni

                                     Susan Nicol De La Paris
urodzona : 13.10. 1995r.
pochodzenie : Hiszpańsko-Angielskie
miejsce zamieszkania : Holmes Chapel /London

              18 -  letnia modelka, która pomaga swoim rodzicom wychowywać jej przybrane rodzeństwo
              z domu dziecka,którego niedługo staną się właścicielami.  Jej wielką pasją oprócz modelingu
              jest  taniec i śpiew, chociaż nikt o tym nie wie. Ma 2-letnią córeczkę Darcy, którą kocha                  najbardziej na świecie, ma wyrzuty sumienia, że jej córeczka nie wie, że na prawdę jest jej córką.
 

                                  Darcy De La Paris
urodzona : 28.02.2011r.
pochodzenie : Angielskie
miejsce zamieszkania : Holmes Chapel / London 
                              
               2-letnia córka Susan, która tak na prawdę nie wie, że jest jej matką. Uwielbia kolor fioletowy
               i wszystko co związane z księżniczkami. Kocha się bawić i śmiać.

                              Harold "Harry" Edward Styles 
urodzony : 01.02.1994r.
pochodzenie : Angielskie
miejsce zamieszkania : Holmes Chapel / London 
                               
               Jeden z podopiecznych państwa De La Paris, kiedy skończył 18 lat wyprowadził 
               się od nich i wyjechał do Londynu razem ze swoim zespołem One Direction. 
               Kiedy dowiaduje się, że Darcy może być jego córką wraca, żeby poznać prawdę. 
                    
                                 Louis William Tomlinson
urodzony : 24.12.1991r.
pochodzenie : Angielskie
miejsce zamieszkania : London
                                            
                  21- letni najlepszy  przyjaciel Harrego i członek zespołu One Direction.  
                   Kocha jeść marchewki i swoją dziewczynę Eleanor

                                    Zain Javadd "Zayn" Malik
urodzony : 12.01.1993r.
pochodzenie : Angielsko - Pakistańskie
miejsce zamieszkania : London
                                            
               20- latek należący do zespołu One Direction, kochający przygodę i huczne imprezy.

                                       Niall James Horan
urodziny : 13.09.1993r.
pochodzenie : Irlandzkie
miejsce zamieszkania : London
                                                 

             20-letni członek zespołu One Direction, kochający jedzenie i dobrą muzykę.

                                   Liam James Payne
urodzony : 29.08.1993
pochodzenie : Angielskie
miejsce zamieszkania : London
                  20-letni członek zespołu One Direction, który ciągle szuka "tej jedynej".
                  Jest nazywany "Dady Direction" chłopaków z 1D.


                                               
                      Bohaterowie epizodyczni                  

  Liliana De La Paris  -  42-letnia matka Susan, zajmuje się swoją wnuczką i wmawia jej, że jest
 jej córką. Opiekuje się swoimi podopiecznymi.

 John De La Paris  -  46-latek mąż Liliany, ojciec Susan, chce powiedzieć swojej wnuczce, że on nie
jest jej ojcem, ale jego żona się na to nie zgadza. Ma własną firmę hotelarską i opiekuje się swoimi podopiecznymi.

Olivia  - 17- letnia podopieczna państwa De La Paris
Matt  - 15 - letni podopieczny państwa De La Paris, ma brata bliźniaka Tom'a
Tom -   15 - letni brat bliźniak Matt'a i podopieczny państa De La Paris
Am  -  9- letnia podopieczna państwa De La Paris
Anne -  8- leynia podopieczna państwa De La Paris
Patric - 7-letni podopieczny państwa De La Paris  
 
                                                                         ***
Uwaga !
Bohaterowie w trakcie opowiadania mogą się zmieniać itd. !

                      Hey :D
                       Oto są i bohaterowie mam nadzieję, że będzie mi się fajnie z Wami pisało.
                         Love ,
                                    A.

Witam !

Siema !
To mój nowy blog, mam ich kilka, ale założyłam nowe konto i zaczynam nową przygodę z nowym opowiadaniem. :)
   Mam nadzieję, że będzie się podobać.
               Love,
                          A.

Obserwatorzy