Harry
Naprawiliśmy już ten nieszczęsny samochód, więc spytałem pana De La Paris :
- Kiedy Darcy ma urodziny ?
- 28 lutego skończy 3 lata, a co ?
- A nic chciałem tak wiedzieć, bo wszystkich datę znam, tylko jej nie.
- Aha. - mruknął jakoś takim tonem jakby mi nie wierzył.
- No to za 27 dni ma urodziny. - powiedziałem, a John się na chwilę zamyślił.
- O Mój Boże ! - krzyknął
- Co się stało ? - spytałem lekko speszony
- Ty masz dzisiaj urodziny, jeny jak ja mogłem zapomnieć, no to synu ty mój,
życzę Ci żebyś odnosił dalej sukcesy z tym swoim zespołem. Spotkał jedyną wybrankę swojego serca i gromadki dzieci.
- Oj no nic się nie stało i dziękuję. - dobra takiego obrotu sprawy to się nie spodziewałem.
- Dobra, dobra ale przyznaj się, tylko dla tego tu jesteś prawda ? - no to mnie przejrzał, no ale prawdy mu nie powiem.
- Nie, stęskniłem się, a że dawno was nie widziałem i mamy wolne, aż przez cały tydzień więc postanowiłem wpaść.
- No to się cieszę, ciekawe czy dzieciaki o twoim święcie pamiętają ?
- A akurat mnie moje urodziny już nie obchodzą, to już 20 starzeje się. - zaśmialiśmy się oboje
Susan
Nie wiem czemu ja się na to zgadzałam, no tak to moje "rodzeństwo" , nie mogę im odmówić, bo od razu naskarżą matce i szlaban jak nic, a to ja jest ta najstarsza. Upiekłam ten tort i poszłam się przebrać, bo jak to oni powiedzieli. "To są urodziny Hazzy i ma być idealnie." Normalnie zaraz rzygnę tęczą. Ubrałam się w TO i przebrałam Darcy w fioletową sukienkę z cekinami. Zeszłyśmy razem na dół, a tam dzieciarnia już śpiewała mu "Happy B-Day To Yoo" ugh..normalnie zaraz wyjdę z siebie i zaraz stanę obok. Poszłam po tort dla niego, wsadziłam 20 świeczek i poszłam do salonu, gdzie wszyscy o dziwo na mnie czekali. Podeszłam do niego i kazałam pomyśleć życzenie i zdmuchnąć świeczki. Każdy gadał jak najęty przez najbliższe dwie godziny. Ja już miałam dość i kłamiąc, że źle się czuję poszłam do swojego pokoju.
Minęło jakieś pół godziny i do mojego pokoju wszedł pan wielka urodzinowa głupia gwiazda. Kurwa czego on tu chce ?
-
A ty tu czego ? - warknęłam na niego, ale on sobie nic z tego nie robił
i usiadł koło mnie. Okey, to już zaczyna się robić podejrzane.
- Czemu tak ostro skarbie ? - spytał mnie, a we mnie się już gotowało jak usłyszałam "skarbie".
- Bo tak, no to czego chcesz ?
- Porozmawiać - powiedział łagodnie, ugh..z kim ja żyję ?!
- O czym ?
- O nas, o Darcy, o tym wszystkim. - no to chłopak zaskoczył, bo do jasnej ciasnej "nas" nigdy nie było i nie będzie !
-
Po pierwsze "nas" nigdy nie było i nie będzie (zrobiłam cudzysłów w
powietrzu to mówiąc) po drugi po co chcesz gadać o Darcy ? i po trzecie
jakim wszystkim ?! - wydarłam się
- Spokojnie - powiedział kładąc swoją rękę na moim ramieniu, on mi działa na nerwy jak nikt inny.
- Nie dotykaj mnie. - wysyczałam przez żeby.
- I po co te nerwy ? - zapytał drwiąca, jeszcze chwila i bym mu coś zrobiła.
- Miałeś mnie zostawić w spokoju z tego co pamiętam ?
- Miałem, ale tylko w tamtym momencie.
- Ugh..czego chcesz ?
- Mówiłem na początku.
- Nawet nie wiesz jak mnie irytujesz.
- No nie, ale ty jesteś taka słodka jak się złościsz.
- Dobra to gadamy czy nie ?
- Tak i nie denerwuj się złotko.
- Skończ już z tym i pytaj o co chcesz.
- Pewna jesteś ?
- Jak nigdy, żeby ci coś zrobić.
- Dobra, chodzi mi o to czemu taka dla mnie jesteś. - zastanawia mnie po co to jemu, ale cóż pan gwiazda musi wszystko wiedzieć.
- Chcesz znać prawdę ? Na serio ?
- Tak
- No dobra, ale przygotuj się na długi monolog.
Harry
Susan przez chwilę zamyślona zaczęła mówić :
-
Znienawidziłam Cię za to jak mnie pocałowałeś jak poszedłeś na casting
do XFactor, a potem założyłeś ten głupi zespół, oddaliłeś się ode mnie
jeszcze bardziej niż się dało, potem wyjechałeś i się wcale nie
odzywałeś. Nienawidziłam Cię za to, że zawsze ty byłeś ten święty, a
moja biologiczna matka miała mnie za śmiecia i nikogo. Nadal tak jest,
kiedy jestem tylko w domu traktuje mnie gorzej od przechodnia na ulicy.
Kiedy dowiedziała się, że jestem w ciąży zagroziła mi, że jak
dobrowolnie nie oddam jej dziecka to mnie zabije. Mała myśli, że ona
jest jej matką, a ona siostrą nie mogę się z tym pogodzić, to mnie
wykańcza od środka, jest tego jeszcze więcej, ale to nie powinno cię
wcale obchodzić. Nawet nie wiem czemu ci to wszystko powiedziałam. -
miała łzy w oczach, ja byłem skołowany i nie wiedziałem co mam robić.
-
Ej, Sus nie płacz proszę cię. - podszedłem do niej i ją przytuliłem,
błagając w myślach, żeby mnie tylko nie odepchnęła. No, ale to jest
Susan Nicol De La Paris no i oczywiście odepchnęła mnie od siebie z
krzykiem :
- Co ty kurwa sobie myślisz ?!
***
Hej :)
Oto kolejny rozdział, mam nadzieję, że się podoba :)
Do następnego.
Love,
A.
Nie spodziewałam sie ze matka Sus jest taka straszna , że zmusiła ja od oddania jej dziecka. Świetny rozdział , czekam na następny :p
OdpowiedzUsuńSuper. Rozdział. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny, jak pozostałe :) Nie sądziłam, że jej matka jest taka i zmusiła ją do oddania dziecka. Musi to bardzo przeżywać, że jej własna córka mówi do niej siostrzyczko, a nie mamusiu.
OdpowiedzUsuńCzekam już z niecierpliwością na kolejny.
Zapraszam dos siebie.
http://1d-give-love-to-work.blogspot.com
Pozdrawiam :D