czwartek, 19 września 2013

Chapter eight

Susan
Rozmawiałam z Haroldem, aż on nagle mnie pocałował. Nie wiem co on sobie wyobrażał. Szczerze mówiąc było mi bardzo przyjemnie i przez chwilę odwzajemniałam pocałunek, ale po chwili ogarnęłam się, odsunęłam się od niego przywaliłam mu z liścia w twarz i wybiegłam z domu. Nie wiem gdzie biegłam, nawet najbliższej okolicy nie znałam, znajdowałam się w jakimś lasku. Dobrze, że robiło się coraz widniej, a nie coraz ciemniej, bo już by było po mnie. Siedziałam pod jakimś drzewem, w pewnej chwili usłyszałam jak coś się porusza. Przestraszyłam się, a po chwili jeszcze bardziej, bo ktoś mnie przytulał. Postanowiłam nie robić takiej akcji jak Hazzie, bo jego bym po zapachu poznała, a to nie był on. Odsunęłam się od nierozpoznanej mi osoby i spojrzałam na nią niepewnie. Tym kimś okazał się Louis Tomilson, zdziwiło mnie to, że jest to on, no ale przecież wybrzydzać nie będę.
- Co ty tu robisz ? - wyjąkałam trząść się z zimna. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem tylko w TO . Nie ma co ja w różowej piżamce, tak różowej. Ja Susan nienawidząca różu ! No i w trampkach 1D. No lepiej po prostu być nie może !
- No bo ten, Harry, powiedział co się stało i postanowiliśmy cię poszukać, bo ten, no nie znasz okolicy i wo gule. - no to mnie znowu chłopak zaskoczył
- Aha - skomentowałam krótko, chyba nawet nie byłam w stanie powiedzieć więcej.
- Pogadamy ? - spytał Lou
- No dobra, ale o czym ?
- Myślisz, że ja tego nie widzę ? - zapytał mnie, ale ja się zdziwiłam
- Ale czego ? Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Raczej powinnaś spytać o kogo.
- Możesz jaśniej Lou, ja teraz wcale nie myślę i nie mam ochoty na zgadywanki.
- No okey, ej nie jest ci zimno ?
- Nie zmieniaj tematu ! - wrknęłam
- Ok, tylko się nie denerwuj.
- To mów o co chodzi.
- O ciebie, Darcy i Harrego. Ja ślepy nie jestem, może jestem najstarszy i najgłupszy, ale nie ślepy.
- A może tak jakieś wyjaśnienia o co ci chodzi ?
- Odpowiesz mi na kilka pytań ?
- Zależy jakich, ale jeśli o tych, o których myślę to musisz mi obiecać, że ta rozmowa zostanie między nami.
- Okey, ja widzę jak Darcy jest podobna do Stylesa, - zaczęłam się denerwować, a on to zauważył - Ty wiesz kto jest ojcem ?
- Tak wiem i nie jestem z tego zadowolona.
- Powiesz mi kto ?
- Louis sam przecież powiedziałeś, że wiesz kto to.
- Ale ja chce być pewny, to on ?
- Nom, nie powiesz mu ?
- Nie przecież Ci obiecałem, ale teraz musisz mi ty coś obiecać.
- Ja nic nie muszę ! - popatrzył na mnie złym wzrokiem. - no dobra
- Jak będziesz gotowa to powiesz mu, że jest jej ojcem. Chyba, że się sam domyśli.
- ehh.. Dobra obiecuję.
- Ej, między wami jest jakaś chemia czy mi się wydaje ?
- Chemia to może być na lekcji w szkole. - odgryzłam mu się
- Wiesz o co mi chodzi.
- Szczerze? Sama nie wiem, co czuję, ale w tej chwili najważniejsza jest Darcy.
- Dobra, to co wracamy ? - pokiwałam głową na tak. Ta rozmowa z Tomilsonem dała mi wiele do myślenia, ciekawe co z tego wyniknie.

Harry
Byłem zaskoczony zachowaniem Sus, ale po niej mogę już się wszystkiego spodziewać. Powiedziałem o tym Lou i poszliśmy jej szukać. Po chwili wysłał mi sms, że ją znalazł. Dobrze mieć takiego przyjaciela. Wróciłem do domu i w kuchni znalazłem mała księżniczkę Darcy.
- A czemu ty tu tak siedzisz sama ? - spytałem
- No bo, Susan nigdzie nie ma, a ja się boie. - zaczęła płakać. Wziąłem ją na ręce, przytuliłem i powoli uspokoiłem. Kiedy już przestała płakać powiedziała, że chciałaby, żebym był jej ojcem. Nie powiem zdziwiło mnie to, nic jej nie odpowiedziałem, tylko mocno przytuliłem.
- Co ty na to, żeby zrobić śniadanie dla wszystkich ? - spytałem
- tak ! - krzyknęła uradowana
- No dobrze księżniczko, a co byś zjadła ?
- naleśniki ! - zaśmiała się słodko
- A pomożesz mi ?
- Mhm..-mruknęła pod nosem, jest taka słodka i nie wiem czemu, ale mi kogoś przypomina.
Kiedy zacząłem smażyć nasz posiłek, mała spytała :
- Kiedy będzie moja siostrzyczka ?
- Nie wiem skarbie, zadzwonimy do wujka Lou i spytamy czy coś wie ?
- Tak !
- No to chodź szkrabie. - Wybrałem jego numer, pierwszy sygnał, drugi, trzeci i nic. Po czwartym ktoś odebrał, ale nie był to głos Lousia.
- Halo.. ? - usłyszałem, jakiś niepewny głos.
 
Ciąg dalszy nastąpi...

***
Hej :D
Mam nadzieję, że się podoba. Liczę na jakieś miłe komentarze.
Do jutra <3
          Love,
                 A. 

2 komentarze:

  1. Tak jak myślałam Sus musiała uderzyć Hazze w twarz. Mam nadzieje ze szybko powie mu o tym że jest ojcem Darcy . czekam na następny :p

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy